Zagubiony turysta w rejonie Suchej Góry
Pracowity weekend zaczął się w piątkowy wieczór, kiedy to po godz. 21.00 Centralna Stacja Ratunkowa w Szczyrku przyjęła przez aplikację „Ratunek" zgłoszenie o 45-letnim turyście, który idąc z Rajczy zgubił szlak w rejonie Suchej Góry. Z ustaleń ratowników wynikało, że mężczyzna od popołudnia wędrował po górach, choruje na cukrzycę, jest mocno wychłodzony, wycieńczony i nie będzie w stanie kontynuować wycieczki.
Z CSR wyjechali ratownicy karetką górską, plus przyczepa z quadem na gąsienicach. Do działań zostali także zadysponowani ratownicy z sekcji operacyjnych Żywiec, Bielsko-Biała i Szczyrk, którzy otrzymali sms-a alarmowego z prośbą o wsparcie. Pierwszy patrol pieszy dotarł do poszkodowanego o godz. 22.50, zabezpieczył go termicznie i przygotował do ewakuacji i transportu.
- Samochodem dojechaliśmy jak najwyżej się dało, do szlaku niebieskiego idącego z Rajczy. Warunki były trudne, ani na samochód, ani na skuter śnieżny. Ruszyliśmy pieszo, we dwoje. Padający przez kilka dni deszcz sprawił, że śnieg był bardzo mokry, a szlakiem płynął potok. W okolicach, gdzie miał znajdować się poszkodowany, zacząłem wołać. Po chwili otrzymałem odpowiedź w postaci słabego „jęku". Poszedłem w jego kierunku i dalej nawoływałem, aż do momentu zobaczenia światła czołówki poszukiwanego - relacjonuje jeden z ratowników uczestniczących w akcji ratunkowej.
Turysta znajdował się poza szlakiem, w linii prostej jakieś 100 m od niego, w gęstych zaroślach, przy niewielkim potoku. Turysta był bardzo przemoczony.
- Zabezpieczyliśmy go termicznie i udzieliliśmy mu pierwszej pomocy. W międzyczasie doszedł do nas trzeci ratownik i zaczęliśmy sprowadzać poszkodowanego torując drogę w śniegu, przez zarośla, aż do szlaku. Po kilkuset metrach dojechali kolejni ratownicy quadem i przejęli dalszy transport turysty - dodaje goprowiec.
Mężczyzna został ewakuowany i przekazany Zespołowi Ratownictwa Medycznego. Działania zakończyły się powrotem zespołów do CSR Szczyrk o godz. 2.00 w nocy.
Zaginięcie 11-letniego snowboardzisty
Do kolejnej poważnej akcji doszło w niedzielę 26 lutego. O godz. 15.10 do ratowników ze stacji na Hali Miziowej dotarło zgłoszenie o zaginięciu 11-letniego snowboardzisty w rejonie Hali Cebulowej. Z dyżurki na pomoc wyruszyli ratownicy na skuterach i nartach skiturowych.
O godz. 15.55 w ciężkich warunkach (zaspy, zawiany szlak, ograniczona widoczność, opad śniegu i wiatr) dotarli do chłopaka, którego zaopatrzyli w rakiety śnieżne. Poszkodowany został ewakuowany do dyżurki na Hali Miziowej i przekazany pod opiekę rodzica. Ostatnie zespoły wróciły do stacji ratunkowej o godz. 17.00.
Turysta zsunął się sto metrów w dół
Niedługo później ratownicy ratownicy otrzymali zgłoszenie z kopuły szczytowej Babiej Góry. Jeden z trzech uczestników wycieczki, którzy stracili orientację schodząc ze szczytu, w wyniku poślizgnięcia zsunął się około 100 m na północnym zboczu i nie był w stanie samodzielnie ani z pomocą kolegów wydostać się na szlak. Z Markowych Szczawin w kierunku szczytu wyruszyło trzech ratowników dyżurnych oraz jako wsparcie sześciu ratowników z Zawoi Markowej.
- Po dotarciu na miejsce, wyczerpany i mocno wychłodzony poszkodowany został zabezpieczony termicznie pakietami grzewczymi i przy wsparciu ratowników o własnych siłach wyszedł na szlak i wraz z kolegami został sprowadzony przez Przełęcz Brona do Schroniska PTTK Markowe Szczawiny. W partiach szczytowych Babiej Góry prędkość wiatru dochodziła do 100 km/h - informują beskidzcy ratownicy GOPR.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?