Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ukazał się kolejny "Kalendarz beskidzki" . Warto go mieć

Jacek Drost
Jacek Drost
W bielskich księgarniach pojawił się "Kalendarz beskidzki" z mnóstwem wyjątkowo ciekawych historii o ludziach,miejscach i zdarzeniach naszego regionu.

Już jest - pachnący farbą drukarską, lśniący kredowym papierem, kuszący czarno-białymi i kolorowymi fotografiami oraz mnóstwem wyjątkowo ciekawych historii o ludziach, którzy złotymi zgłoskami zapisali się (lub zapisują) w historii regionu - "Kalendarz beskidzki" na 2013 rok. Znakomity prezent pod choinkę dla tych wszystkich, którym Beskidy, od Soły po Ostrawicę, są wyjątkowo bliskie.

- "Kalendarz...", który ukazuje się od 1960 roku, jest z roku na rok grubszy (liczy 308 stron razem z okładką - przyp. red.) oraz ciekawszy - mówi bielski dziennikarz, poeta i animator kultury, Jan Picheta, redaktor publikacji. Dodaje, że do powstania "Kalendarza..." przyczynili się nie tylko liczni autorzy znakomitych tekstów oraz ciekawych fotografii (Stanisław Skwierawski, Jacek Grabowski czy wybitny szybownik Sebastian Kawa), ale także czuwający nad opracowaniem graficznym i projektem okładki Piotr Wisła, odpowiedzialny za skład i łamanie Janusz Legoń czy Dariusz Mrzygłód z drukarni Dimograf, która w krótkim czasie wydrukowała "Kalendarz...".

- Mimo że ukazuje się on od tylu lat, to ciekawych tematów nie brakuje. Z ciężkim sercem musiałem zrezygnować z zamieszczenia w "Kalendarzu..." przynajmniej z piętnastu świetnie napisanych tekstów. Przydadzą się na przyszłość - opowiada red. Picheta, podkreślając, że starają się na kartach "Kalendarza..." "dokumentować odchodzący świat wartości obecny w duchowym życiu niezwykłych ludzi" reprezentujących różne miejscowości, mających różne pochodzenie, przynależących do różnych wyznań.

Można więc poczytać m.in. o ostatnim pośle ziemi bielskiej do Sejmu II RP Antonim Wieczorkiewiczu z Bestwiny, Agnieszce Pilchowej z domu Wysockiej, zwanej "Jasnowidzącą z Wisły" czy bielskim rabinie Aaronie Halberstamie. Są portrety wybitnego cieszyniaka prof. Richarda Pipesa, poety Mieczysława Stanclika czy pochodzącej z Zaolzia Ewy Farny. Zresztą zaolziańskich wątków w "Kalendarzu..." znajdziemy więcej ( np. artykuł "1918 - 1938: Trzy miesiące samostanowienie - dwadzieścia lat nadziei"), bo na Zaolziu nadal mieszka wielu Polaków, od których - jak mówi - Picheta nie można się odwracać. "Kalendarz..." to także rozmowy z ludźmi, którzy znani są daleko poza granicami Podbeskidzia (Urszula Dudziak, Jerzy Stuhr, Radosław Piwowarski), historia zacnych rodów (Habsburgów, Michejdów) oraz ciekawych miejsc (gotycki kościółek w Starym Bielsku).

Wydawcą "Kalendarza...", dostępnego już w bielskich księgarniach, jest Towarzystwo Przyjaciół Bielska-Białej i Podbeskidzia.

od 18 latnarkotyki
Wideo

Jaki alkohol wybierają Polacy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ukazał się kolejny "Kalendarz beskidzki" . Warto go mieć - Szczyrk Nasze Miasto

Wróć na szczyrk.naszemiasto.pl Nasze Miasto