Restauratorzy oraz klienci woleliby, żeby były czynne jak najdłużej. Mieszkający w pobliżu ludzie - wręcz przeciwnie. Jak pogodzić te dwie strony? Różnie sobie z tym radzą władze różnych miejscowości. Zazwyczaj w sposób, który nie satysfakcjonuje żadnej ze stron.
Ryzykowny i kosztowny interes
- Nie prowadzę już klubu Waga. Zamknąłem go po sześciu latach. Jedną z głównych przyczyn było właśnie to, że ogródki mogą być czynne tylko do godziny 24. Działalność była nieopłacalna - mówi Przemysław Polański, właściciel bielskiego klubu RudeBoy, który też jako pierwszy na bielskiej starówce (po tym, jak przeszła rewitalizację) otworzył Wagę.
Podkreśla, że prowadzenie ogródka to ryzykowny i kosztowny interes. Trzeba m.in. - jak się wyraził - odprowadzić do miasta "ciężkie pieniądze", zyski nie są nie wiadomo jakie, a jeśli zdarzy się, że przez tydzień pada deszcz, to straty odrabia się przez cały miesiąc.
- Gwoździem do trumny Wa-gi było to, że w ubiegłym roku Miejski Zarząd Dróg robił remont nawierzchni. Roboty, podczas których było pełno kurzu, odstraszyły klientów - dodaje Polański.
Opowiada, że wcześniej w pogodne dni ludzie chętnie przychodzili pod wieczór na rynek. Wielu z przyjemnością posiedziałoby przy piwku dłużej, ale o godz. 24 pojawiała się straż miejska i było po zabawie.
Zamykanie nad Białą ogródków o północy to efekt decyzji radnych. Mogło być jednak gorzej, bo pojawiały się postulaty, by były czynne jedynie do 22.
- Jeśli władze miasta chcą, by starówka tętniła życiem, ogródki muszą być otwarte dłużej - uważa Polański, ale też każdy, kto prowadzi biznes na starówce.
Dłużej oznacza zazwyczaj problemy
Na dłużej zazwyczaj nie godzą się okoliczni mieszkańcy. W Cieszynie raz po raz ludzie mieszkający przy rynku podnoszą krzyk, że tętniący życiem do wieczora główny plac w mieście to dla nich katorga.
Mieszkańcy argumentują, że latem czynne "do ostatniego klienta" ogródki zakłócają ciszę nocną, a w ciągu dnia stoliki, krzesełka i parasole utrudniają dostęp m.in. do działającego w podcieniach salonu fryzjerskiego i apteki.
W tym roku do ratusza wpłynął dodatkowo protest od mieszkańców, że na cieszyńskim ryn-ku nie powinny odbywać się imprezy masowe, bo też są dla nich uciążliwe.
- Problem z ogródkami narasta od lat - mówił przed kilkoma miesiącami na łamach DZ Adam Swakoń, wiceburmistrz Cieszyna. I dodawał: - Nie chodzi o to, by zamykać ogródki, ale by znaleźć rozwiązanie, które satysfakcjonowałoby wszystkich. Choć pewnie i tak zawsze ktoś będzie pokrzywdzony.
Salomonowe rozwiązanie problemu w Cieszynie wygląda tak, że ogródki czynne są w weekendy do godz. 4.
Może czasami warto zaryzykować
Na historyczną - jak komentują skoczowianie - decyzję odważyli się ostatnio miejscowi radni, którzy zezwolili, by ogródki na rynku były czynne do... północy, bo wcześniej, jak tylko wybiła 22, to zaczynał się szlaban na "szaleństwa" w pobliżu figurki Jona-sza, zdobiącej skoczowski rynek.
Na razie piwa do północy będzie się można napić od dzisiaj do końca wakacji. A później?
- Zobaczymy, jak to się sprawdzi - komentuje Janina Żagan, burmistrz Skoczowa. - Myślę, że to dobra decyzja. Jak jest ładna pogoda, to ludzie nie chcą się rozchodzić o godzinie 22.
Jednak najbardziej na rękę poszły ludziom władze Katowic. Jak informuje Dariusz Czapla z Biura Prasowego katowickiego Urzędu Miejskiego, ogródki przy ul. Mariackiej, jednym z najbardziej znanych deptaków w mieście, czynne są całą dobę. Brawo!
* TO MUSISZ ZOBACZYĆ:
Juwenalia Śląskie 2012: program, wydarzenia, zdjęcia, filmy
Kanon książek śląskich: Debata Dziennika Zachodniego
* WEŹ UDZIAŁ W PLEBISCYTACH:
CHUDNIESZ - WYGRYWASZ ZDROWIE
NAJSYMPATYCZNIEJSZY ZWIERZAK ŚLĄSKIEGO ZOO
Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?