W dziejach beskidzkiego ratownictwa górskiego to rzecz niespotykana. Do tej pory jeszcze nigdy Małopolanie z własnej i nieprzymuszonej woli nie dali pieniędzy na akcje ratunkowe w tej części Beskidów. Zaskoczenia nie kryją sami ratownicy, bo wiadomo, że w czasach kryzysu pieniądze raczej się odbiera, a nie daje.
Miły gest dla ratowników i turystów
Faktycznie dostaliśmy z małopolskiego urzędu pieniądze. To miły gest nie tylko dla ratowników, ale także turystów wypoczywających w tej części Beskidów - komentuje Jerzy Siodłak, naczelnik Grupy Beskidzkiej GOPR. - Jeszcze nigdy małopolski urząd nie wsparł naszej sekcji, mimo że prowadzimy akcje na terenie województwa małopolskiego, na przykład w obleganym przez turystów rejonie Babiej Góry czy na Leskowcu, znanym także jako Groń Jana Pawła II, gdzie w letnie weekendy pielgrzymują setki wiernych.
A wszystko przez akcję na Babiej Górze
Piotr Odorczuk, kierownik Biura Prasowego Małopolskiego Urzędu Marszałkowskiego, zdradza, że wcześniej dofinansowywali m.in. Grupę Podhalańską GOPR. Beskidzkich goprowców zdecydowali się wspomóc po tym, jak w styczniu tego roku goprowcy prowadzili zakrojoną na szeroką skalę akcję ratowniczą.
Wówczas w rejonie Babiej Góry prawie 30 turystów zgubiło szlak i gdyby nie pomoc GOPR, skończyłoby się tragedią.
- Jesteśmy w dobrej kondycji finansowej, więc mogliśmy sobie pozwolić na przyznanie dotacji. Mamy nadzieję, że to początek współpracy - dodaje Odorczuk.
Na Markowych Szczawinach i Leskowcu
Urząd przelał na konto ratowników 370 tys. zł. Pieniądze zostaną przeznaczone na zakup karetki górskiej z napędem na cztery koła (poprzednia miała 20 lat i tak się zużyła, że musiała zostać wypisana ze stanu) oraz quada do transportu poszkodowanych. Niebawem ratownicy ogłoszą przetarg, by wybrać firmę, od której kupią pojazdy. - Zostaną w nie wyposażone stacje na Markowych Szczawinach i Leskowcu - wyjaśnia naczelnik Siodłak, zaznaczając, że obie stacje staną się wzorcowymi, jeśli chodzi o posiadany sprzęt i warunki pracy.
Latem wcale nie jest spokojniej
Nowe pojazdy będą służyły ratownikom nie tylko zimą, bo jak pokazuje praktyka, od wiosny do jesieni także nie narzekają na brak zajęć, a lato tylko w teorii jest spokojniejszym sezonem.
- Co drugi dzień lub nawet codziennie jesteśmy wzywani do jakichś interwencji - mówi Jerzy Siodłak, dodając, że znakomita większość z nich dotyczy udzielania pomocy paralotniarzom, miłośnikom rowerów górskich, ale także osobom, które pogubiły się na beskidzkich szlakach.
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?