Bielsko-Biała: Kilka uwag czytelnika DZ na temat lodowiska w hali widowiskowo-sportowej

Oto fragmenty listu:
(....) Jestem zawiedzionym mieszkańcem naszego miasta, łyżwiarzem-amatorem, który - mimo drakońskich cen paliwa, czasu dojazdu, itp. - woli zasilać budżet Cieszyna, niż zostawiać ciężko zarobione pieniądze w Bielsku. Dlaczego? Ano dlatego, że władze tegoż miasta z pieniędzy, przynajmniej w części podatników (...), wzniosły ku swojej chwale, bo przecież nie dla dobra współobywateli imponującą halę widowiskowo-sportową (...). Na co dzień obiekt raczej świeci pustkami, a jeśli ktoś w końcu podejmie próbę jego wykorzystania, to robi to albo nieudolnie, albo w formie prowizorki (...). Od czego zacząć wyliczenia?
Przede wszystkim tafla - jakby nie patrzyć w lodowisku najistotniejszym elementem jest chyba sam lód. Dobrze, jeśli jest śliski i gładki. Z błahego powodu: lepiej się na nim ślizga. Jeśli jest miękki, upstrzony nierównościami, dziurami, zryty płozami łyżwiarzy, to o przyjemności ślizgania nie może mówić ani ten kto się uczy, ani ten, kto marzy o prędkościach osiąganych przez bojery. W hali pod Dębowcem lód przypomina ubity śnieg. Zapytałem pana z obsługi, gdzie tkwi przyczyna (niewydajne agregaty, brak ograniczeń w ilości łyżwiarzy wpuszczanych jednorazowo na lód, zbyt rzadkie przerwy techniczne, aby taflę naprawić). Odpowiedź była równie bezradna dla pana (bardzo skądinąd miłego), jak i dla mnie: rolba (maszyna do odświeżania lodu) napędzana silnikiem elektrycznym (normalne w przypadku krytych lodowisk) zasilana jest akumulatorem o pojemności najwyraźniej tak niskiej, że nie jest możliwe odświeżanie powierzchni lodu co turę. W efekcie przez większość czasu na lodowisku jeździć się nie da, a na pewno nie chce, zaplecze (szafki, ławki, brak punktu ostrzenia łyżew: "łyżwy ostrzymy na lodowisku przy ul. Piastowskiej", niestarannie ułożone maty, które wg mnie jeszcze w tym sezonie spowodują wypadek) sprawia wrażenie postawionego naprędce prawie cyrkowego miasteczka, cena - za 45 minut jazdy wyłącznie w jednym kierunku (czy nikt nie słyszał o tym, że można zarządzić na lodowisku zmianę kierunku jazdy? co kilkanaście minut? zapobiega to monotonii, pozwala ćwiczyć jazdę w obu kierunkach, itd.) musiałem zapłacić więcej niż na znakomicie przygotowanym, profesjonalnie zorganizowanym i sprawnie prowadzonym lodowisku w Cieszynie. brak ograniczeń w ilości łyżwiarzy wpuszczanych jednorazowo na taflę lodowiska,
okres przez jaki lodowisko jest (ma być) dostępne w sezonie (przywołując przykład Cieszyna - z tamtejszego lodowiska można korzystać niemal przez pół roku, od połowy października do połowy kwietnia).
Dlaczego osoby, które podejmują decyzje o uruchomieniu takiej, bądź innej funkcjonalności we wzniesionym obiekcie, nie zapoznają się z doświadczeniami z użytkowania innych tego rodzaju miejsc użyteczności? Czy to ujma pytać kogoś, kto już pokonał pewne bariery, sparzył się na gorącym i teraz mógłby ostrzec przed "mieliznami", na które lepiej nie "wpływać", by się o nie nie rozbić? (...).
Armen Chrobak z Bielska-Białej